Święto w klasie…

W ostatnim tygodniu nauki przed świętami wszystkie klasy w naszej szkole zorganizowały spotkania wigilijne. Każda zrobiła je na swój sposób, ale wszyscy chcieliśmy, aby trwało jak najdłużej. Od kilku lat coraz więcej klas odchodzi od tradycyjnych posiłków. W ubiegłych latach na naszych stołach pojawiały się głównie ciasta, owoce, ciastka, chrupki, cukierki, a nawet popcorn, jednak w tym roku większość uczniów postawiła na tradycyjne potrawy wigilijne przygotowane przez nich samodzielnie. Niektórzy
postanowili skorzystać z usług cateringu, który dostarczył klasyczne wigilijne potrawy. Jedna z klas wyróżniła się jednak swoją pomysłowością i unowocześniła tradycję – jak wieść niesie – zamówiła pizzę.
W całej szkole największą popularnością cieszyły się jednak pierogi, a także ryba po grecku. Kolejnym punktem klasowej wigilii są zwykle prezenty – na zakup drobnych upominków mieliśmy w większości przypadków miesiąc. W tym roku, tak jak i w latach ubiegłych zdarzały się prezenty trafione
i mniej trafione. Jedni znają innych dobrze, drudzy mniej, mimo to każdy z nas był na swój sposób zadowolony z otrzymanego upominku. Udział w losowaniu osób, które obdarowuje się upominkiem, biorą także wychowawcy.
Czy klasowa wigilia jest potrzebna? Po co się staramy, pieczemy ciasta, przygotowujemy potrawy, po co to wszystko? Bo to lubimy. Jest to przyjęcie, na którym na moment zapominamy o kartkówkach, sprawdzianach, ocenach, a sala, która kojarzy się nam z odpytywaniem i jedynkami, na chwilę staje się
rajem. Dzieląc się opłatkiem, zapominamy o wszystkim, co jest złe, widzimy tylko dobre strony naszej szkolnej rzeczywistości, klasa staje się naszą rodziną, ludźmi, z którymi widujemy się na co dzień. Choć czasami są gorsze chwile, to wigilia klasowa jest czasem, kiedy wybaczamy sobie wiele. To moment, w którym nie czujesz się samotny, tylko po prostu szczęśliwy.

Zuzanna Choińska
„Sapere aude”

zobacz zdjęcia