Życie jest […] powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą. (William Szekspir, Makbet)

Spektakl Narodowego Teatru Edukacji, który obejrzeliśmy w dniu 17 października, przypomniał nam wszystkim, że jesteśmy tylko nędzną marionetką, aktorem, który miota się po scenie życia skazany na ostateczną klęskę. Twórcy przedstawienia informują, że realizując intencję autora „Makbeta”, pragną przestrzec młodego widza przed konsekwencjami niekończącej się pogoni za sukcesem materialnym lub zawodowym. Często zdarza się bowiem, że w swoim dążeniu do osiągnięcia celu, jesteśmy gotowi zrobić wszystko, postąpić nieetycznie, by wyeliminować przeciwnika. A kiedy to zrobimy, możemy się znaleźć na drodze, z której nie ma odwrotu…
Przedstawienie wyreżyserował Michał Hachlowski, scenografię stworzyła Kaja Kordas, kostiumy zaprojektowała Marta Kordas, a muzykę skomponował Michał Kowalczyk.

A oto, wybrane spośród wielu, opinie uczniów o spektaklu:

 Mi się to nie podobało – mulące.
Gra aktorska – dobra, aktorstwo głosowe dobre, ale kukiełki to, moim zdaniem, nieporozumienie.
Scena z czarownicami – sugestywne.
Nie rozumiem szafek – były uproszczeniem, ale czego?
Przestraszyłam się odźwiernego. Jego gra była najlepsza. Niektórzy się przestraszyli.
Pierwsze klasy „nie ogarniały”.
Nieporozumienie. Problem tkwi w różnicy kodów, nie rozumieliśmy się nawzajem.
Ciekawa forma, kilka fragmentów pominięto, ale pomysł twórczy.
Fajne było…
Interesujące było wykorzystanie kukieł, dzięki nim niewielu aktorów mogło pokazać więcej
postaci.

jm